Na dobry początek:

[Miś nadaje na poczcie telegram]

Kobieta na poczcie: Ro-mecz-ku! Przy-jazd nie-ak-tu-alny! Ca-łuję! Rysiek.

Miś (do Oli): Bardzo żałuję. Nie chodzi mi o mnie... Chciałem żebyś zagrała u Romka.

Ola: Misiu! Misiu, wymyśl coś! Ty jesteś taki mądry!

Kobieta na poczcie: Nie mogę wysłać tej depeszy! Nie ma takiego miasta - Londyn! Jest Lądek, Lądek Zdrój, tak...

Miś: Londyn - miasto w Anglii.

Kobieta na poczcie: To co mi pan nic nie mówi?!

Miś: No mówię pani właśnie.

Kobieta na poczcie: To przecież ja muszę pójść i poszukać, zobaczyć gdzie to jest. Cholera jasna...

***
Jaki będzie ów blog? Pojęcia większego nie mam.
Na pewno jednak znajdzie się tu co nieco o:
a/ Londynie (bo taki tytuł byłem obrałem)
b/ Polakach (bo jakoś tu, nad Tamizą, dużo nas, oj dużo)
c/ Moich z aparatem zmaganiach
d/ Oliwce (bo to moja muza, nie tylko zresztą fotograficzna)
Dziękuję za wypowiedź pierwszą. Niestety nie ostatnią.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
wegedzieciak.pl

poniedziałek, 10 stycznia 2011

Co nas czeka?

Polacy kochają wróżby. Wyczytałem właśnie, że w kraju nad Wisłą swoje usługi świadczy już 100 tys. wróżek i jasnowidzów. Jedni wróżą z gwiazd, inni pozostali przy fusach od kawy. Ci najnowocześniejsi zamiast zerkać do szklanej kuli wróżą nawet za pośrednictwem sms-a i e-maila. Wystarczy jedynie wpłacić określoną sumę na podane konto.

Szanowne Państwo ma dziś niebywałe szczęście. Oto bowiem udało mi się dotrzeć do Oliwkusa – słynnego wróżbity, maga i szamana, który zgodził się przepowiedzieć polskim emigrantom, co wydarzy się w ich życiu w roku 2011. Co ważne, mistrz zrobi to za darmo! Tak, zupełnie, absolutnie, niepodważalnie gratis! Oddajmy zatem głos naszemu medium.

Widzę, widzę, och jak dobrze widzę. Karty nie kłamią! Karty nie mamią, karty prawdę powiedzą! Rok 2011 będzie złoty dla polskiego złoty. Polskie złoty pnie się i umacnia. Widzę to wyraźnie! Polskie złoty w drugiej połowie roku zbliży się do euro. W lipcu, znaczy, w połowie lipca... właściwie w drugiej połowie lipca, właściwie... dokładnie 17 lipca polska złotówka będzie droższa niż funt brytyjski! Tak, podaję kurs na dzień 18 lipca 2011: 1PLN = 1,2345GBP.

W drugim miesiącu – widzę, widzę, och jak dobrze widzę – rozpocznie się remont Royal Albert Hall. Przez kilka kolejnych tygodni wszystkie imprezy zostaną więc przeniesione do Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego. Z powodu owych zmian trzeba będzie niestety odwołać premierowy, 124 występ kabaretu Ani Mru-Mru w Londynie. Buuu! (widzę onomatopeję).

W marcu, jak w grancu – karty i tu nie mają wątpliwości. Niespodziewane obniżki cen polskich produktów sprawią, że w trzecim miesiącu na brytyjskich stołach królować będą polskie potrawy. Kwaśnica, mamałyga, pazibroda, cebularz, prażucha, kartacz, karminadle, żymlok, siemieniotka, czosnianka – oto TOP 10 marcowych smakołyków. Wraz ze wzrostem zainteresowania polską kuchnią regionalną, wzrośnie również zainteresowania nauką języka polskiego. Warto przecież wiedzieć, co się je.

W kwietniu będzie dobrze, albo nawet lepiej. Zwłaszcza dla polskich dzieci, które w odróżnieniu od swoich brytyjskich kolegów i koleżanek z radością powitają obfite i jakże niespodziewane opady śniegu. Karty mówią bowiem wyraźnie: choć już w kwietniu słonko grzeje, nieraz pole śnieg zawieje. Nie chowajmy zatem czapek. O kalesonach, w tym wypadku, nie ma już nawet co wspominać

Maj przyniesie nie tylko lekkie ocieplenie. Widzę, widzę, tradycyjnie – och jak dobrze widzę, że w 5 miesiącu roku, 5 polskich zawodników zostanie kupionych przez 5 najlepszych drużyn angielskiej Premiership. Według kart będą to Mieczysław Piątkiewicz, Waldemar Piątek, Kazimierz Piątkowicz, Marian Piątkowski oraz Otylia Jędrzejczak. Karty, przypominam, nie kłamią.

W czerwcu na wyścigach Royal Ascot wygra koń. Tak, nie mam wątpliwości, że to właśnie zwierzę wygra. Proszę się nie bać, nie ma żadnego ryzyka, śmiało można obstawiać. Powtarzam: koń, czyli horse.

Lipiec, jak już wiemy chociażby z przeboju grupy Abba, to money, money, money. A dokładniej rzecz ujmując to złoty, złoty, polski złoty. Nie sprzedajemy, gromadzimy.

Sierpień to moje urodziny. Wolne datki (nie mniejsze jednak niż 50 funtów), tudzież drogie prezenty proszę składać tu i ówdzie. Gwiazdy Wam tego nie zapomną!

Wrzesień – nudy, październik również. Wyraźne ożywienie w mojej magicznej talii widzę, widzę itd. natomiast w listopadzie. Polscy emigranci uśmiechnięci, radośni, szczęśliwi. A wszystko za sprawą mojego najnowszego programu w TV Kosmica. Szczegóły już niebawem!

Grudzień to 12, a 12, jak wiemy, to 1 i 2. Jeden i dwa to trzy. Trzy, to oczywiście do trzech razy sztuka lub, jak kto woli, trzy po trzy. Co to oznacza? Nie mam zielonego pojęcia. Najlepiej zapytać kart. Niestety nasz seans dobiega już końca. Karty zmęczone, ja również. Proszę pamiętać o szczęśliwych numerkach, kolorach, faunie i florze. Karty nie kłamią!

2 komentarze:

Stadzik pisze...

To ja w czerwcu wybieram się do Ascot!! Skoro kon ma wygrac... musze musze musze

TataOliwki pisze...

No to jesteś Pani bogata! Można? Można...