

















W mieście Londyn świeci słońce. Nie oznacza to jednak, że jest ciepło, bo nie jest. A jeszcze tak niedawno pogoda była więcej niż wyborna. Zwłaszcza wtedy, kiedy wesołą kompaniją wybraliśmy się na radosne piknikowanie.
Na małą chwilę wpadł nad Tamizę nawet nasz ukochany Radzias. Przyleciał na koncert niemieckich elektroników, co to dźwięki wydają zasadniczo zagadkowe. No i przy tak zwanej okazji wpadł w swoim wystrzałowym obuwiu na naszą lokalną górkę, co by piwka zimnego się napić i powspominać jak to drzewiej bywało.
Sekcja sportowa – bo i taka w naszej rodzinie występuje – ubrana w kostiumy drużyn wszelakich uganiała się za taką okrągłą kulką wydając przy tym radosne okrzyki (sekcja nie kulka). Biegali, sapali, o napoje regenerujące upraszali się bezustannie. Że niby sport, to zdrowie? Nie z TatąOliwki takie numery!
1 komentarz:
Jak widać na obrazku miłośnikami piwa w tym kraju są nawet biedronki. One tak po tajniacku, po tajniacku i do celu.
Prześlij komentarz