Na dobry początek:

[Miś nadaje na poczcie telegram]

Kobieta na poczcie: Ro-mecz-ku! Przy-jazd nie-ak-tu-alny! Ca-łuję! Rysiek.

Miś (do Oli): Bardzo żałuję. Nie chodzi mi o mnie... Chciałem żebyś zagrała u Romka.

Ola: Misiu! Misiu, wymyśl coś! Ty jesteś taki mądry!

Kobieta na poczcie: Nie mogę wysłać tej depeszy! Nie ma takiego miasta - Londyn! Jest Lądek, Lądek Zdrój, tak...

Miś: Londyn - miasto w Anglii.

Kobieta na poczcie: To co mi pan nic nie mówi?!

Miś: No mówię pani właśnie.

Kobieta na poczcie: To przecież ja muszę pójść i poszukać, zobaczyć gdzie to jest. Cholera jasna...

***
Jaki będzie ów blog? Pojęcia większego nie mam.
Na pewno jednak znajdzie się tu co nieco o:
a/ Londynie (bo taki tytuł byłem obrałem)
b/ Polakach (bo jakoś tu, nad Tamizą, dużo nas, oj dużo)
c/ Moich z aparatem zmaganiach
d/ Oliwce (bo to moja muza, nie tylko zresztą fotograficzna)
Dziękuję za wypowiedź pierwszą. Niestety nie ostatnią.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
wegedzieciak.pl

poniedziałek, 10 maja 2010

Pyszny początek!




No i stało! Oliwkowa Wytwórnia Fotografii Ślubnej wykonała zlecenie nr 1. Od soboty, 8 maja już nic nie będzie takie same (takie samo?).

Powiem tak: nie mogliśmy wymarzyć sobie lepszego początku. Fantastyczna Para Młoda, sympatyczni goście, wyborny didżej, co to pił więcej niż Smok Wawelski i grał tak, że nóżki same na parkiet niosły. A jeśli do tego dorzucimy jeszcze pewne ponętne dziewcze, które mojego fotograficznego partnera uwodziła dość bezpośrednio („Ooo, jaki masz ładny obiektyw”, „A może jedno zdjęcie bez tej bluzeczki?”), wyborne jedzenie (mama Panny Młodej: „No zostawcie już te aparaty i zabierajcie się do jedzenia”; John, Pan Młody: „Starczy, starczy. Tam jest bar”; Katharine, Panna Młoda: „Co by Wam tu jeszcze przynieść?”) i pewnego wujka, przy którym John Travolta w „Gorączce Sobotniej Nocy” to początkujący fordanser, mamy częściowy obraz tego, jak było.

Ach, gdyby wszyscy klienci Oliwkowej Wytwórni Fotografii Ślubnej byli tacy, jak Katherine i John…

No to, do pracy. Trzeba wybrać najlepsze fotki i przygotować album.

2 komentarze:

Joanna pisze...

ach gratulacje gratulacje!
super zdjecia!

Anonimowy pisze...

Gratuluje i jak zwykle chyle czola przed Twym talentem kolego! Pozdrawiam, Agusia