Na dobry początek:

[Miś nadaje na poczcie telegram]

Kobieta na poczcie: Ro-mecz-ku! Przy-jazd nie-ak-tu-alny! Ca-łuję! Rysiek.

Miś (do Oli): Bardzo żałuję. Nie chodzi mi o mnie... Chciałem żebyś zagrała u Romka.

Ola: Misiu! Misiu, wymyśl coś! Ty jesteś taki mądry!

Kobieta na poczcie: Nie mogę wysłać tej depeszy! Nie ma takiego miasta - Londyn! Jest Lądek, Lądek Zdrój, tak...

Miś: Londyn - miasto w Anglii.

Kobieta na poczcie: To co mi pan nic nie mówi?!

Miś: No mówię pani właśnie.

Kobieta na poczcie: To przecież ja muszę pójść i poszukać, zobaczyć gdzie to jest. Cholera jasna...

***
Jaki będzie ów blog? Pojęcia większego nie mam.
Na pewno jednak znajdzie się tu co nieco o:
a/ Londynie (bo taki tytuł byłem obrałem)
b/ Polakach (bo jakoś tu, nad Tamizą, dużo nas, oj dużo)
c/ Moich z aparatem zmaganiach
d/ Oliwce (bo to moja muza, nie tylko zresztą fotograficzna)
Dziękuję za wypowiedź pierwszą. Niestety nie ostatnią.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
wegedzieciak.pl

wtorek, 13 grudnia 2011

Pubowe rozmówki

Jak już wspomniałem, od czasu jakiegoś pracuję także w pubie. Nie codziennie, nie na pełen etat, nie za wielkie pieniądze. Pracuję za to z przyjemnością, ba!, czasami z niekłamaną radością również. No bo w pubie dzieją się przecież rzeczy różne, różniste.

- Hmm, skąd Ty jesteś? – zapytał mnie niedawno elegancko ubrany starszy pan; zapytał i zabronił udzielić odpowiedzi, bo jak raczył oznajmić jest językoznawcą na pobliskim uniwersytecie.
- Oho, zaczyna się – pomyślał TataOliwki
- Twój akcent wskazuje, że pochodzisz z Rumunii – ze znawstwem oznajmił profesor pan.
- Buuu – rozległ się charakterystyczny dźwięk.
- Nie z Rumunii? – z niedowierzaniem zapytał.
- Nie z Rumunii – z pewnością odpowiedziałem.
- Hmm – zdziwił się światowej sławy językoznawca. I spróbował raz jeszcze – A masz jakąś rodzinę w Rumunii?
- Nie mam – odpowiedziałem z przykrością.

I kiedy już miałem powiedzieć, że ja Polak, że płaczące wierzby, bociany, kremówki z Wadowic i żołądkowa gorzka z Lublina profesor pan chwycił zamówione wino, zmroził mnie naukowym wzrokiem i rzekł, a w zasadzie wykrzyknął:
- Ty na pewno jesteś z Rumunii!

Kurtyna. Pubowe rozmówki powrócą. Powrócą, bo muszą, znaczy muszom.

1 komentarz:

Pieczyk pisze...

Haha, dobre! Pan wiedział najlepiej! Ja kiedyś też w pubie pracowałam, ale to było... 1, 2, 3...7 lat temu! To były czasy! Pozdrawiam!