Na dobry początek:

[Miś nadaje na poczcie telegram]

Kobieta na poczcie: Ro-mecz-ku! Przy-jazd nie-ak-tu-alny! Ca-łuję! Rysiek.

Miś (do Oli): Bardzo żałuję. Nie chodzi mi o mnie... Chciałem żebyś zagrała u Romka.

Ola: Misiu! Misiu, wymyśl coś! Ty jesteś taki mądry!

Kobieta na poczcie: Nie mogę wysłać tej depeszy! Nie ma takiego miasta - Londyn! Jest Lądek, Lądek Zdrój, tak...

Miś: Londyn - miasto w Anglii.

Kobieta na poczcie: To co mi pan nic nie mówi?!

Miś: No mówię pani właśnie.

Kobieta na poczcie: To przecież ja muszę pójść i poszukać, zobaczyć gdzie to jest. Cholera jasna...

***
Jaki będzie ów blog? Pojęcia większego nie mam.
Na pewno jednak znajdzie się tu co nieco o:
a/ Londynie (bo taki tytuł byłem obrałem)
b/ Polakach (bo jakoś tu, nad Tamizą, dużo nas, oj dużo)
c/ Moich z aparatem zmaganiach
d/ Oliwce (bo to moja muza, nie tylko zresztą fotograficzna)
Dziękuję za wypowiedź pierwszą. Niestety nie ostatnią.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
wegedzieciak.pl

środa, 2 grudnia 2009

Teatr absurdu

W polskiej prasie wydawanej w Londynie już nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć? A guzik! Na łamach tygodnika „Panorama” ukazał się oto felieton „Mój głos w obronie BNP”. Choć trudno w to uwierzyć, Autor – jak sam podkreśla: imigrant – zabrał się za peany ku czci prawicowych ekstremistów. Równie dobrze mógłby na wyspie ludożerców zostać zwolennikiem kanibalizmu.

Nie mylił się Albert Einstein mówiąc, że ludzka głupota jest nieskończona. Słowa wielkiego fizyka mogłyby być jedynym, i jakże trafnym!, podsumowaniem wspomnianego felietonu. Problem jednak w tym, że rzecz nie tyczy się zapisków umieszczonych na ścianie miejskiego szaletu. Skoro dziennikarze polskiej prasy stają w obronie nacjonalistycznej demagogii, pozwoli Szanowne Państwo, że i ja głos w owej sprawie zabiorę.

Autor wspomnianego felietonu twierdzi, że przeciwko British National Party protestują wyłącznie „nawiedzeni lewicujący postępowcy”. Ani nie jestem nawiedzony (w razie wątpliwości służę odpowiednim zaświadczeniem od księdza proboszcza), ani nie jestem jakoś wyjątkowo lewicujący, o ciągotkach w stronę postępu nie ma już nawet co wspominać. Na szczęście rzeczywistość nie jest tak uboga (by nie rzec prostacka) jak widzi to dziennikarz „Panoramy”. Brytyjska Partia Narodowa jest partią skrajnie nacjonalistyczną, w szeregach której nie brakuje ludzi otwarcie przyznających się do ksenofobicznych i rasistowskich poglądów. Takie są fakty.

Jest więcej niż absurdem, by gazeta tworzona przez imigrantów występowała w obronie partii, która na swych sztandarach wypisaną ma pogardę do… imigrantów. Albo mamy do czynienia z daleko posuniętą schizofrenią, albo z elementarnym brakiem wiedzy i nieznajomością faktów.

Obrońca BNP pisze, że Nicka Griffina, lidera partii, „nie można nazywać niedouczonym kretynem”. Jak zatem nazwać kogoś, kto publicznie stwierdził, że zagłada Żydów to „mieszanina alianckiej propagandy wojennej, kłamstwa przynoszącego wielkie korzyści i polowania na czarownice”? Polski dziennikarz apeluje również, by szlachetnego i prawego Griffina nie porównywać do Andrzeja Leppera. A dlaczegóżby nie porównywać? Obydwaj osiągnęli mistrzostwo w straszeniu współobywateli. Obydwaj to skrajni populiści i demagodzy. W końcu i jednym, i drugim zbyt wiele uwagi poświęcały/poświęcają opiniotwórcze media. Gorzka prawda jest taka, że to dziennikarze ponoszą część odpowiedzialności za to, jak daleko zaszedł Lepper. Ten ludowy trybun umiejętnie bowiem wykorzystał zainteresowanie, jakim nagle obdarzyły go polskie media. Miast ignorować jego populistyczny bełkot, dziennikarze ochoczo nadstawiali mikrofony i kamery. W życiodajnym świetle telewizyjnych reflektorów urósł nam Lepper aż do rangi wicepremiera. Dopiero wówczas słychać było głuche odgłosy bijących się w piersi. Szkoda, że tak późno…

Nick Griffin również wie, jak wykorzystać swoje pięć minut. Po występie w programie „Question Time” notowania BNP gwałtownie wzrosły. Specjaliści od politycznego marketingu publicznie ogłosili, że po debacie w BBC partii przybyło 3 tys. nowych członków. Skrajności i kontrowersje, to przecież ulubiona pożywka dzisiejszych mediów. Tego podobno oczekują sami widzowie. Dziennikarze, są przecież bez winy. Oni przecież tylko informują…

Czerwcowe wybory do europarlamentu pokazały, że wielu krajach Europy jest dziś przyzwolenie na rasizm i ksenofobię. Poselskie mandaty trafiły w ręce prawicowych ekstremistów z Wielkiej Brytanii, Austrii, Włoch, Holandii, Finlandii, Rumunii, Węgier. „Gdy ludzie tracą pracę, nie mogą spłacić kredytów, boją się eksmisji z domu, proste rozwiązania znów są w cenie. A szczególnie takie, które głoszą wrogość do obcych” – mówił niedawno Josef De Witte, szef Centrum Równych Szans w Brukseli. Jak sam przyznał, w jego kraju od początku roku liczba aktów antysemickich zwiększyła się czterokrotnie w porównaniu z rokiem ubiegłym.

Mistrzowie kanalizowania gniewu społecznego swoich obrońców, jak się okazuje, mają również w środowisku przeciwko któremu otwarcie występują. Tego nie wymyśliłby nawet Mrożek.

2 komentarze:

mnietekłidzałtmustaszes pisze...

cieszę się, że jestes znowu z nami Bracie, wysokich lotów życzymy (z Małżonką), pozdrowienia dla całej Twojej Familii

Unknown pisze...

Nick Griffin nie przejdzie. Nie ma takiej opcji.

Ale zgadzam sie, ludzka glupota jest nieskonczona...