



W Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym na Hammersmith jest teatr. W niedzielne popołudnie wybrałem się tam z panną Oliwą na „Złotą Kaczkę”.
Blisko pół wieku temu powołano do życia emigracyjny teatr dla dzieci i młodzieży „Syrena”. Czasy się zmieniły, ale „Syrena” – ku nieskrywanej radości gawiedzi – gra nadal
Panna Oliwa była na ten przykład zachwycona. I pięknym paniczem Kleofasem, i księżniczką Małgorzatą, i biednym Józiem co miał podarte portki. TacieOliwki podobała się za to karczma „Czarna Dziura”, w której przesiadywali zacni kompanii, winko popijali, lufki palili. Kaczka też mi się podobała. Zresztą wszystkie kaczki podziwiam i darzę sympatią (cóż za pyszny żarcik…).
A po spektaklu, wtedy, gdy aktorzy zrzucili kostiumy, a publiczność pierzchła do domów, na scenie pojawiła się muza ma przesympatyczna. Panna Oliwa na scenie czuła się zasadniczo wybornie. Ach, cóż to oznacza, cóż? (TataOliwki wije się na scenie, odpowiedzi niecierpliwie poszukuje. Nie znajduje jej jednak, odchodzi zamyślony. Kurtyna. Ledwo słyszalne oklaski garstki publiczności).
2 komentarze:
To mile, ze zabierasz swoja Oliwke na przedstawienia. Takie chwile dzieci pamiętają cale życie
:)
Prześlij komentarz