Na dobry początek:

[Miś nadaje na poczcie telegram]

Kobieta na poczcie: Ro-mecz-ku! Przy-jazd nie-ak-tu-alny! Ca-łuję! Rysiek.

Miś (do Oli): Bardzo żałuję. Nie chodzi mi o mnie... Chciałem żebyś zagrała u Romka.

Ola: Misiu! Misiu, wymyśl coś! Ty jesteś taki mądry!

Kobieta na poczcie: Nie mogę wysłać tej depeszy! Nie ma takiego miasta - Londyn! Jest Lądek, Lądek Zdrój, tak...

Miś: Londyn - miasto w Anglii.

Kobieta na poczcie: To co mi pan nic nie mówi?!

Miś: No mówię pani właśnie.

Kobieta na poczcie: To przecież ja muszę pójść i poszukać, zobaczyć gdzie to jest. Cholera jasna...

***
Jaki będzie ów blog? Pojęcia większego nie mam.
Na pewno jednak znajdzie się tu co nieco o:
a/ Londynie (bo taki tytuł byłem obrałem)
b/ Polakach (bo jakoś tu, nad Tamizą, dużo nas, oj dużo)
c/ Moich z aparatem zmaganiach
d/ Oliwce (bo to moja muza, nie tylko zresztą fotograficzna)
Dziękuję za wypowiedź pierwszą. Niestety nie ostatnią.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
wegedzieciak.pl

piątek, 17 kwietnia 2009

Dźwięki na dobrą noc



W naszym cyklu muzycznych uniesień najwyższa pora na panią Natashę Khan. Pani Natasha, co to ukrywa się pod nazwą „Bat For Lashes” nagrała właśnie swój drugi album – „Two Suns”. Zasłuchuję się w nim z przyjemnością niekłamaną i jakby coraz większą. No a w niedzielę z małżonką osobistą wybieram się na koncert, co by tych dźwięków posłuchać także i na żywo, znaczy live... Utwór „Daniel”, rok 2009. Smacznego!

2 komentarze:

lenka pisze...

Ot, i kolejny zachwyt muzyczny za sprawą Taty Oliwki. Dzięki:)

Claudel pisze...

O tak, zupełnie niezwykła, cudna muzyka. Przyłączam się do podziękowań za odkrycie i też chcę na koncert Natashy.Pozdrawiam.