








Tak, śpiewać każdy może. Inna sprawa, że nie każdy powinien. Ale o tym może nieco później.
Tegoroczne święta Bożego Narodzenia kolejny już raz pokazały nam jak miło żyje się bez telewizora. Człowiek oglądał więc tylko to, co chciał obejrzeć (ot, radość posiadania komputera z odtwarzaczem DVD). Relaksował się również miłymi pogaduchami i muzyczką zasadniczo radosną. No i jeszcze mógł sobie nieco pośpiewać. A było to tak:
W czwartkowy wieczór nawiedziła nas Asia z przenośnym zestawem do karaoke, który to zestaw wręczyło jej koleżeństwo z pracy. Potem wpadły radosne panie Japonki z własnoręcznie przygotowanym wegetariańskim suszi (mniam, mniam). No i się zaczęło!
Stuhr Jerzy byłby dumny. Oj byłby. Abba, a zaraz potem Tom Jones. Tuż za nim Perfekt i Britney Spears. Zaraz potem Madonna, Beata Ostrowska i dziecięce Fasolki. Dziewczęta skakały, piszczały, włosy z głów rwały. TataOliwki ukryty na czubku choinki obserwował, notatki sporządzał, zdjęcia wykonywał. Nie śpiewał, bo – jako się rzekło na początku – nie każdy śpiewać powinien. Zwłaszcza jeśli wina czerwonego tudzież gorzkiej żołądkowej pod ręką nie ma.
Pyszny był to wieczór. Suszi z awokado i tofu, śpiewające dziewczęta, skacząca panna Oliwa. No i smuć się tu człowieku jakimś tam krachem finansowym...
2 komentarze:
No szok! Panny M a mowie tu szczegolnie o mlodszej Pani M to jak Edyta G. wlosem po estradzie miata! W...O...W ;)
Pinio
Trzeba chyba jakiś koncert zorganizować. Biletowany, rzecz oczywista! :)
Prześlij komentarz