2 grudnia roku ubiegłego pisałem tak: Panna Oliwa wróciła zachwycona. I miejscem i nowo poznaną kompanią. Podobnie reakcje wykazywała małżonka osobista. Czyli niebawem trzeba będzie zobaczyć się ponownie. Koniecznie!
Rzecz dotyczyła wegańskiego festiwalu, na którym to spotkaliśmy garść przesympatycznych ludzi z forum wegedzieciak.pl. Od rzeczonego festiwalu minęło ponad 5 miesięcy, no i w końcu udało nam się ponownie spotkać z Gosią, Argirem i czternastomiesięczną Klarą.
Przyspieszanie, jak widać, mamy znaczne. Nic to – teraz będzie już tylko lepiej. Lepiej znaczy częściej (słowo!). W niedzielę było więc wspólnie biesiadowanie i dzieci zabawianie. Biegającej Klarze najbardziej do gustu przypadły kręte schody. Wdrapywała się na nie dzielnie i zawzięcie, czym swego sympatycznego ojca o palpitację serca przyprawiała. Życie.
Ku mojej nieskrywanej radości w pannie Oliwie znowu siostrzane instynkta się przejawiały. Znaczy się poważną dyskusję z małżonką osobistą przeprowadzić muszę. Kolejny zresztą raz...
***
Wczoraj wylądował dziadek Olek i tata Olek w jednej osobie. Wieczorową porą na lotnisku Stansted, w krótkim odstępie czasowym, ląduje kilka samolotów przybyłych z polskiej ziemi. Prawdziwy folklor. Czułem się, jak na wielkiej imprezie sportowej. Wszędzie szeleszczące dresy i połyskująca biżuteria męska. Do tego opalone dziewczęta, które mimo późnej pory występowały, jak mi się zdaje, w nocnych koszulkach. Nad głowami zaś latające „kurwy” i „chuje”. Szkoda tylko, że zabrakło burmistrza Londynu z chlebem i solą. Może następnym razem?
***
Na załączonym obrazku: Klara w całej okazałości. Panna Oliwa i Gosia w okazałości jakby mniejszej (na pocieszenie dodam, że Argir w okazałości niewidocznej gołym okiem).
4 komentarze:
a któż to na zdjęciu?
Przeca stoi napisane!:) Toć to Klara...
TatoOliwki, wytrwalosci w dyskutowaniu:)
MamoOliwki, szybkiego zlamania;)
To trzymam kciuki za wieczorne rozmowy i pozytywny wynik dyskusji z malżonka osobista Tatooliwki:-) Z folkloru na lotnisku opisanego przez Ciebie,znowu sie usmialam, nie bylam juz na lotnisku trzy lata, ale z tego co piszesz to chyba lepiej dla mnie, w końcu co roku cyrk do miasteczka mojego przyjeżdża i tez sa szeleszczace stroje i zabawnie bywa, ale przynajmniej nad glowami zamiast "k..." "ch..." akrobaci lataja;-) Pozdrawiam. Sunshine
Prześlij komentarz