Na dobry początek:

[Miś nadaje na poczcie telegram]

Kobieta na poczcie: Ro-mecz-ku! Przy-jazd nie-ak-tu-alny! Ca-łuję! Rysiek.

Miś (do Oli): Bardzo żałuję. Nie chodzi mi o mnie... Chciałem żebyś zagrała u Romka.

Ola: Misiu! Misiu, wymyśl coś! Ty jesteś taki mądry!

Kobieta na poczcie: Nie mogę wysłać tej depeszy! Nie ma takiego miasta - Londyn! Jest Lądek, Lądek Zdrój, tak...

Miś: Londyn - miasto w Anglii.

Kobieta na poczcie: To co mi pan nic nie mówi?!

Miś: No mówię pani właśnie.

Kobieta na poczcie: To przecież ja muszę pójść i poszukać, zobaczyć gdzie to jest. Cholera jasna...

***
Jaki będzie ów blog? Pojęcia większego nie mam.
Na pewno jednak znajdzie się tu co nieco o:
a/ Londynie (bo taki tytuł byłem obrałem)
b/ Polakach (bo jakoś tu, nad Tamizą, dużo nas, oj dużo)
c/ Moich z aparatem zmaganiach
d/ Oliwce (bo to moja muza, nie tylko zresztą fotograficzna)
Dziękuję za wypowiedź pierwszą. Niestety nie ostatnią.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
wegedzieciak.pl

piątek, 6 lutego 2009

Dźwięki na dobrą noc



Wczoraj zabrakło „Dźwięków na dobrą noc”, bo – jak zaanonsowałem nieco wcześniej – udałem się z małżonką osobistą na koncert pani Fridy Hyvönen. Fantastyczna, kameralna sala (dawna sala taneczna, zbudowana w pierwszych latach XX wieku) no i urody cudnej występ. Pani Fridzie co to była grała na fortepianie, towarzyszyły jeszcze dwie urocze Szwedki: jedna szarpała bas, który czasami wymieniała na wiolonczelę, druga zaś z gracją waliła w bębny. Trio, co tu ukrywać, miłe jednak nie tylko dla oka. Panie grały i śpiewały (wszystkie trzy) tak, że TacieOliwki uśmiech z facjaty w ogóle nie znikał. No, a jeśli do tego wszystkiego dodamy informację, że podczas występu małżonka osobista tuliła się i słowa do ucha miłe szeptała, no to Szanowne Państwo ma już pełen obraz pysznego wieczoru...

Na koniec dobrego tygodnia dwa łyki dobrej muzyki:). Skandynawskiej wędrówki ciąg dalszy, czyli norweski duet Kings of Convenience w ulubionej pieśni panny Oliwy – „I'd Rather Dance with You”. Ulubionej ze względu na teledysk (czas jakiś temu dzieci w szkole miały powiedzieć, kim chcą zostać w przyszłości; Oliwka chce zostać baletnicą...). Rok 2004. Smacznego!

Brak komentarzy: