Na dobry początek:

[Miś nadaje na poczcie telegram]

Kobieta na poczcie: Ro-mecz-ku! Przy-jazd nie-ak-tu-alny! Ca-łuję! Rysiek.

Miś (do Oli): Bardzo żałuję. Nie chodzi mi o mnie... Chciałem żebyś zagrała u Romka.

Ola: Misiu! Misiu, wymyśl coś! Ty jesteś taki mądry!

Kobieta na poczcie: Nie mogę wysłać tej depeszy! Nie ma takiego miasta - Londyn! Jest Lądek, Lądek Zdrój, tak...

Miś: Londyn - miasto w Anglii.

Kobieta na poczcie: To co mi pan nic nie mówi?!

Miś: No mówię pani właśnie.

Kobieta na poczcie: To przecież ja muszę pójść i poszukać, zobaczyć gdzie to jest. Cholera jasna...

***
Jaki będzie ów blog? Pojęcia większego nie mam.
Na pewno jednak znajdzie się tu co nieco o:
a/ Londynie (bo taki tytuł byłem obrałem)
b/ Polakach (bo jakoś tu, nad Tamizą, dużo nas, oj dużo)
c/ Moich z aparatem zmaganiach
d/ Oliwce (bo to moja muza, nie tylko zresztą fotograficzna)
Dziękuję za wypowiedź pierwszą. Niestety nie ostatnią.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
wegedzieciak.pl

środa, 4 lutego 2009

Polak uratuje (pierwiastkiem)...


Przez trzy dni bawił w Londynie arcybiskup Józef Życiński. Wybrałem się na jeden z otwartych wykładów: „Chrześcijaństwo w obliczu wyzwań współczesnej kultury”.

Pytanie młodej pani: Pracuję z samymi Brytyjczykami. Jak wszyscy wiemy Brytyjczycy to bardzo sekularyzowany naród. Co mamy robić my, Polacy, by się przed tym uchronić? Czy my, Polacy, mamy w sobie jakiś pierwiastek, który nam w tym pomoże?

Odpowiedź arcybiskupa (fragment): Nie wpadajmy w megalomanię. My, Polacy, mamy pokusę pielęgnowania przeświadczenia o własnej wyjątkowości…

Zdziwienie młodej pani. Życzliwy uśmiech metropolity lubelskiego. Złośliwy rechot TatyOliwki. Kurtyna.

***
Zimowa aura sprawiła, że szkoła Oliwki wczoraj również zamknięta była. Cóż to oznacza? Poza smutkiem pilnej uczennicy także i smutek pilnego pracownika (czyt. TatyOliwki), który o kolejny dzień wolnego zmuszony był poprosić (dostał). Leniuchowanie, spacerowanie, gotowanie, pisanie, oglądanie, słuchanie, leniuchowanie. Tak, z tyloma czynnościami musieliśmy dać sobie radę pod nieobecność małżonki osobistej, która do pracy jednak udać się musiała (dla zainteresowanych: daliśmy radę!).

***
Wczoraj w samo południe Szacowne Jury ogłosiło swoich wybrańców w wyścigu pt. „Blog Roku 2008”. Krótko mówiąc: ścigamy się dalej! Zdyszani, zmachani, ale za to jakże szczęśliwi! Dziękujemy! A Oliwa, gdy przekazałem jej tę jakże radosną nowinę, rzekła tylko: Tata, co dostałeś? Materialistka! (po mamusi, rzecz jasna). Ale za to jaka kochana…

***
Na załączonym obrazku: Wuj Tygrys prosi arcybiskupa o:
a/ radę
b/ rozgrzeszenie
c/ 20 funtów na butelkę whisky


Odpowiedzi prosi się o przekazywanie do najbliższej parafii. Nagrody czekają!

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

G R A T U L A C J E !!!
nieśmiało przypominam ,że już się zaprosiłam

PS
Chyba zostanę fanką? biskupa

TataOliwki pisze...

Zofio!
Dziękuję. O zaproszeniu się pamiętam doskonale :)

Fanka biskupa? Brzmi pysznie...

Serdeczności!

Anonimowy pisze...

Drogi TatoOliwki,

Chcialabym zlozyc serdeczne gratulacje - nie bylo mi dane glosowac z Anglii, ale trzymam kciuki.

Zaczynam kazdy ranek w biurze nowym postem z Londynu i wdzieczna jestem za tak wywazone i ciekawe obserwacje.
Niestety nie moge przestac czytac polskiej prasy internetowej - jakis nalog samookaleczajacy chyba, cisnienie mam za niskie, czy co? - ktora przedstawia zycie w kraju, ktory stal sie moim domem jako pasmo horroru dla emigranta i swojego.

Dzieki serdeczne raz jeszcze i powodzenia w wyscigu!

Agata

PS. Polecam bardzo Oxford, Cotswolds i Chilterns na weekendowe wypady, to bardzo urocza czesc kraju.

TataOliwki pisze...

Agato:
Dziękuję za miłe słowa :)

Co to czytania polskiej prasy, nie martw się nie jesteś sama ;) ("Jestem Polakiem mam na to papier i cały system zachowań" śpiewał Adam Nowak; no i, według mnie, jednym z przejawów owego systemu zachowań jest nieustanne "samookaleczanie" się wiadomościami z kraju Ojców...)

Oxford znamy, lubimy. Cotswolds i Chilterns nie znamy (mam nadzieję, że kiedyś polubimy...).

Serdeczności!