Wuj Tygrys przybiegł dzisiaj z wyraźnie radosną miną, dzierżąc przy owym uradowaniu ostatni numer „Polityki”.
W gazecie rzecz o „Siekierezadzie” Edwarda Stachury, który – jak pisze Mirosław Pęczak – był człowiekiem drogi. Stachura w owym przemierzaniu dróg, docierał i do naszego rodzinnego Grudziądza. A bywał tu, czyli tam, za sprawą swojego serdecznego przyjaciela, Ryszarda Milczewskiego-Bruno.
W „Polityce” taki oto fragment wspomnień Stachury:
Swoją ciekawość trzeba umieć doskonalić. Jeden jedzie na Majorkę, drugi do Grudziądza, ale nie znaczy to, że swoją ciekawość i ciekawość świata bardziej udoskonali ten pierwszy. Podróż do Grudziądza może być dla tego drugiego o wiele bardziej ciekawa i egzotyczna niż dla tego pierwszego podróż do Santa Cruz de Tenerife. Poza tym jest taka sprawa, że gdziekolwiek by się nie pojechało, spotyka się tam, gdzie się dotarło, przede wszystkim to, co się ze sobą, to znaczy sobą, przywiozło. Jeżeli przywiozło się sobą niewiele – tako niewiele się w drugim końcu świata spotyka. I tu nic nie pomoże.
***
Wstyd przyznać, ale nie mogę załączyć obrazka Grudziądza, bo nie mam. A nie mam, bo dopiero tu, w mieście Londyn, swój pierwszy aparat drogą zakupu nabyłem. A jak już nabyłem, to i zdjęcia zacząłem robić. A jak zdjęć zaczęło przybywać, to – niektórymi z nich – postanowiłem podzielić się z Państwem Szanownym. I tak powstało to, co powstało. Załączam więc obrazek z lotu, bo przecież człowiek musi sobie od czasu do czasu polatać…
6 komentarzy:
Też byłam w Grudziądzu :)))
a jak Wy chcecie ten konkurs na blog roku wygrac, jak w czorta nie pasujecie do jedynej slusznej wizji emigranta? zero zgryzoty, tragedii rodzinnych, biedy, tesknoty za porzucona ojczyzna, niezrozumienia z autochtonami, odejmowania sobie od ust, (za przeproszeniem - corce oczy prosze zaslonic!) prostytucji wymuszonej, ...
tak to sie nie da. widz lubi ogladac to co juz widzial - przez reminiscencje. a widzial juz, w kazdej z polskich gazet, ze w UK to nieszczescia, lzy i bieda. a tu jakies, za przeproszeniem, sikanie pod wiatr sie uprawia... ;)
pozdr od emigrantow z Holandii. tez bynajmniej nie pasujacych do jedynej slusznej wizji polskich gazet :)
Jakies kilka dni temu o Ryszardzie Milczewskim-Bruno z wuj... kuz... no... Tajgierem rozmawialem. Jakby nie patrzec byla okolicznosc nt imienia Bruno pogadac ;)
Idac sladem kolegi z plaskolandu...
pozdr od emigrantow z Niemiec
p.s
Mam podeslac fote grajdolka?
Pinio
Zosiu:
No i jak wrażenia? Ułanów wiedziała? :)
Akustyk:
No tak :) Wygrać zatem nie można. Pozdrawiamy odmieńców w odmiennej Holandii
Pinio:
Nie tylko można opogadać przeca! Wsiadaj pan w aeroplan i przybywaj. "Dziecko, jest dzieco. Napić się zawsze można"...
Przysyłaj, przysyłaj
Jeno mury solidne jakby krzyżackie? ale zacnych rycerzy- niet!
male pytanko czy na zdjeciu jak mi sie wydaje jest moja ukochana Majorka ?:)
Prześlij komentarz