








Jutro o godz. 12.45 Oliwka wraz z mamą lecą do Polski. Sylwia wróci za dwa tygodnie, panna O. za tygodni sześć. Tata Oliwki zostaje nad Tamizą.
Dzisiejsze przedpołudnie spędziłem z Oliwą na Camden. Ostatnie zakupy, ostatnie drobiazgi dla naszych serdecznych przyjaciół. No i jeszcze obowiązkowy naleśnik z truskawkami, bananami i czekoladą. Pychota. A w drodze powrotnej garść zdjęć w pociągu.
Cholera, sześć tygodni bez Oliwy. Jakoś pusto tu będzie. Pocieszam się jednak radością naszych rodziców. Już widzę tą jutrzejszą eksplozję radości. Najpierw dziadkowie w Ostrołęce, potem babcia i dziadek w Grudziądzu. Sześć tygodni absolutnego szaleństwa! Niczemu jednak dziwić się nie mogę. To ich jedyna wnuczka, więc, choć trudno mi się tak naprawdę do tego przyznać, wszystkie chwyty dozwolone. A kiedy piszczę przez słuchawkę i tupię groźnie nóżką, że ją rozpieszczają i na wszystko pozwalają, mój osobisty tato mówi to co zwykle: poczekaj jak ty będziesz dziadkiem. I na tym dyskusja się kończy. Wszystkie argumenty z rąk wytrącone. Brawo dziadek!
No, ale zanim dziadkiem i ja zostanę, wyrażam w tym miejscu nieodparte pragnienie pozostania tatą. Ponownie i ponownie. Czy żona mnie słyszy? No tak, znowy Turnau Grześ. Znaczy się Cichosza...
2 komentarze:
"A ile waży syn ? 12 kilo . Słuszną linie ma nasza władza."
U nas było słychać wołanie na puszczy , może i u WAS usłyszą? A waga może być mniejsza chyba, że bliźniaki, skoro ponownie i ponownie...
Bliźniaki powiadacie? Bardzo słuszna koncepcja!
Prześlij komentarz