Na dobry początek:

[Miś nadaje na poczcie telegram]

Kobieta na poczcie: Ro-mecz-ku! Przy-jazd nie-ak-tu-alny! Ca-łuję! Rysiek.

Miś (do Oli): Bardzo żałuję. Nie chodzi mi o mnie... Chciałem żebyś zagrała u Romka.

Ola: Misiu! Misiu, wymyśl coś! Ty jesteś taki mądry!

Kobieta na poczcie: Nie mogę wysłać tej depeszy! Nie ma takiego miasta - Londyn! Jest Lądek, Lądek Zdrój, tak...

Miś: Londyn - miasto w Anglii.

Kobieta na poczcie: To co mi pan nic nie mówi?!

Miś: No mówię pani właśnie.

Kobieta na poczcie: To przecież ja muszę pójść i poszukać, zobaczyć gdzie to jest. Cholera jasna...

***
Jaki będzie ów blog? Pojęcia większego nie mam.
Na pewno jednak znajdzie się tu co nieco o:
a/ Londynie (bo taki tytuł byłem obrałem)
b/ Polakach (bo jakoś tu, nad Tamizą, dużo nas, oj dużo)
c/ Moich z aparatem zmaganiach
d/ Oliwce (bo to moja muza, nie tylko zresztą fotograficzna)
Dziękuję za wypowiedź pierwszą. Niestety nie ostatnią.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
wegedzieciak.pl

czwartek, 31 lipca 2008

Orzeźwiające wspomnienia


Znowu wydziałem, jak kobieta zasłabła w metrze. Trzydziestostopniowe upały w mieście L. robią swoje. A podróżować, niestety, trzeba. Żeby jeszcze jakowaś klimatyzacja, co ja mówię, choćby i porządna wentylacja, w podziemiach panowała. A tu tylko szelest przepoconych koszul, zaduch i gorąc niemiłosierny. Prawdziwa sauna na torach, za jedyne 24.20 tygodniowo. Polecamy!

Dla ochłody obejrzałem sobie wczoraj zdjęcia z ubiegłorocznych wakacji. Och, jak przyjemnie. Przyjemniej tym bardziej, że małżonka osobista jutro porą wieczorową wraca na męża łono. Znaczy się do Londynu przyjeżdża.

Na pannę Oliwę muszę jeszcze poczekać 4 tygodnie. Cholera, długo jakoś.

Na zdjęciu: obywatelka małżonka z kamykami w powietrzu i piosenką na ustach. Szanowne Państwo nie słyszy, bo i słyszczeć nie może, ale brzmiało to mniej więcej tak:

Ach, jak przyjemnie
kołysać się wśród fal,
gdy szumi, szumi woda
i płynie sobie w dal.

Ach, jak przyjemnie,
radosny słychać śpiew
gdy szumi, szumi woda
a w żyłach szumi krew.
I tak uroczo, tak ochoczo
serca biją w takt,
gdy jest pogoda, szumi woda,
czego jeszcze brak do szczęścia.

Ach, jak przyjemnie
kołysać się wśród fal
gdy szumi, szumi woda
i płynie sobie w dal.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

u nas od dwóch dni leje, czarne chmury jak na huragan a my na google earth po plażach łazimy, ech:)
nie ma to jak wakacyjne fotki:) odrazu słyszę cykady (chrchrchr) i ten zapach oszałamiający wraca... ja chcę do wody!!! :))

TataOliwki pisze...

Czy to aby cykady na Cykladach?