


Wczorajsze popołudnie spędziłem w szkole panny O. Przez blisko dwie godziny rozweselona szarańcza oddawała się beztroskiej zabawie. Mogli przyjść też rodzice, więc z radością niekłamaną pojawiłem się tam i ja.
Obok licznych gier i zabaw, na szkolnym boisku ustawiono kramy (jak jak lubię to nieco zapomniane słówko) z używanymi książkami i zabawkami. Były też ciasta (nie używane) i pyszne soki (również pierwszej świeżości). Wszystko kosztowało małe co nieco więc zaopatrzyliśmy się z Oliwą w:
a/ lalkę z kruczoczarnymi włosami
b/ książkę zwierzęco-obrazkową
c/ książkę z apetycznymi przepisami apetycznego Jamiego Olivera
d/ słodyczy co niemiara (w sumie znowu nie taka niemiara, bo za nim doszliśmy do domu wszystko przez pannę O. zostało skonsumowane; gdzie ona to zmieściła –
pojęcia zasadniczo nie mam)
e/ gwiazdkowy malunek na twarzy (szt. 1, bo Tata Oliwki namówić się nie dał)
Całkowity dochód z wczorajszej imprezy szkoła przekaże na hospicjum św. Tomasza.
3 komentarze:
W koncu nadrobilam zaleglosci w lekturze-sama przyjemnosc.Swietnie piszesz,a zdjecia sa naprawde pierwsza klasa-jesli jeszcze nie jestes z zawodu fotografem to chyba powinienes o tym pomyslec:-)
A dlaczego nie skusiles sie,drogi Tato, na jakis twarzowy malunek?Na pewno bylbys zachwycony;-)
Uwielbiam stragany (tudziez kramy) z ksiazkami!Mozna wsrod nich znalezc wiele perelek,ktore po prostu trzeba kupic,nawet jesli nie ma sie juz miejsca na polkach;-)
Pozdrawiam serdecznie!
Biedna Oliwka....Niby sama wszystkie słodycze zjadła...a Tata tylko zapewne sie biernie przyglądał...Parafrazując...Ja nie mam ochoty na słodycze...ochota na słodycze 1!!:)
Hiiii
Pozdrówka od mojej całej wesołej gromadki:)
Dziękuję za miłe słowa. Fotografii, to ja się dopiero uczę. Oglądam albumy, czytam, robię zdjecia. Dużo nauki przede mną.
Sama, sama zjadła. Wszystko. Słowo.
Prześlij komentarz