Na dobry początek:

[Miś nadaje na poczcie telegram]

Kobieta na poczcie: Ro-mecz-ku! Przy-jazd nie-ak-tu-alny! Ca-łuję! Rysiek.

Miś (do Oli): Bardzo żałuję. Nie chodzi mi o mnie... Chciałem żebyś zagrała u Romka.

Ola: Misiu! Misiu, wymyśl coś! Ty jesteś taki mądry!

Kobieta na poczcie: Nie mogę wysłać tej depeszy! Nie ma takiego miasta - Londyn! Jest Lądek, Lądek Zdrój, tak...

Miś: Londyn - miasto w Anglii.

Kobieta na poczcie: To co mi pan nic nie mówi?!

Miś: No mówię pani właśnie.

Kobieta na poczcie: To przecież ja muszę pójść i poszukać, zobaczyć gdzie to jest. Cholera jasna...

***
Jaki będzie ów blog? Pojęcia większego nie mam.
Na pewno jednak znajdzie się tu co nieco o:
a/ Londynie (bo taki tytuł byłem obrałem)
b/ Polakach (bo jakoś tu, nad Tamizą, dużo nas, oj dużo)
c/ Moich z aparatem zmaganiach
d/ Oliwce (bo to moja muza, nie tylko zresztą fotograficzna)
Dziękuję za wypowiedź pierwszą. Niestety nie ostatnią.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
wegedzieciak.pl

piątek, 18 lipca 2008

Wakacje


Ostatni dzień szkoły. Panna Oliwa z dumą podkreśla, że po wakacjach będzie już duża, bo wtedy pójdzie do pierwszej klasy (dzisiaj kończy właśnie „Recepction Class”, czyli naszą „zerówkę”).

Zasadniczo Oliwka szkołę lubi i to bardzo (podobnie zresztą jak lubił jej osobisty tata...). A co w szkole lubi robić najbardziej? Oddajmy głos uczennicy:
- Bawić się na podwórku w koniki
- Czytać książki o pieskach i kotkach
- Rysować
- Klaskać
- Bawić się w mamę i tatę
- Pisać
- Dostawać w nagrodę naklejki
- Pić wodę na boisku
- Sukienkę, w której idę się do szkoły
- Panie, które mnie uczą

Wczoraj wieczorową porą w mym tajemniczym notesiku z kronikarskiego obowiazku zapisałem również to, czego Oliwa w szkole nie lubi:
- Skakać na jednej nodze
- Biegać
- Jak Tomideo (nieustannie roześmiany czarnoskóry młodzieniec, urwis, nicpoń, absolutny mój ulubieniec – przyp. Tata Oliwki) trzyma mnie za ręce i długo kręci

Jak Szanowne Państwo widzi minusy nie przesłaniają nam plusów. Jest dobrze. Ba, jest bardzo dobrze. Ze szkoły dostaliśmy bowiem (jak wszyscy zresztą rodzice) czterostronicowy raport opisujący postępy w nauce naszej latorośli. A postępy, jak stoi napisane czarno na białym, są znaczące (tu Tata Oliwki pierś dumnie napręża). Pani nauczycielka była uprzejma również napisać, że O. uwielbia muzykę, taniec, ma poczucie rytmu i w przyszłości chce zostać... baletnicą. Znaczy się muszę drogą zakupu nabyć obcisłe rajtuzy co by z córką ćwiczyć i ćwiczyć...

Pierwsze szkolne wakacje rozpoczną się o godz. 13.30. A rozpoczną się pysznymi lodami w towarzystwie mojej pysznej żony. Czyż może być lepszy początek?

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Nic tak nie cieszy jak sukcesy dzieci!!!
A na premierę "Faceci w rajtuzach 2" liczę na wejściówkę.